sobota, 8 września 2012

W sprawie bobrów

Pamiętam introdukcję bobrów w Bieszczadach. "Mała retencja wody", piękny królewski gatunek (a tak !) wraca do lasów (hę ?) itd. Dokładne miejsca wsiedleń nie były jawne, wykonywali je leśnicy. Wtedy chyba nastawieni przyjaźnie do tego gatunku.

Teraz ?
Leśnicy z bobrami wcale już dobrze z nimi nie żyją, "wchodzą im", po prostu, "w szkodę" - drzewa z zalanymi korzeniami usychają. Bóbr jednak jest gatunkiem chronionym, a tak to już w Polsce jest, że to co zostało chronione na papierze, takie jest permanentnie.
Przykładem mogą być wilki, na które się nie poluje od 1998 bodajże roku, co jest dla mnie niezrozumiałe. Gatunek, mimo że miał status prawny "szkodnika" przez część okresu PRL (obecnie nie ma takiego pojęcia w prawodawstwie), a za "zniszczenie" osobnika (określenie z II wydania Vademecum Godlewskiego, lata 50.) przysługiwała nagroda pieniężna - nie został wytępiony. Oczywiście nie postuluję eradykacji wilka z polskich lasów - co jednak robię z pełnym przekonaniem w przypadku jenota, norki amerykańskiej, szopa pracza i innych, zawleczonych bądź bezmyślnie wprowadzonych gatunków inwazyjnych,. Za takie podejście domorośli ekolodzy chcą mnie oskalpować -- dobrze że włosów na głowie coraz mam mniej. Takie operacje są jednak możliwe; przeprowadzono skuteczne usunięcie piżmaka - pochodzącego z Ameryki Północnej - na Wyspach Brytyjskich na początku XX wieku.

Jak więc z bobrami ? Ograniczenie populacji, choć ma dobrą prasę (w związku z wałami powodziowymi) - jest trudne. Raz, że prawnie trudne (odstrzał mógłby wydać tylko "wyższy szczebel"), dwa - uciążliwe. Od pokoleń w Polsce nie polowano, a raniony zwierz jest bardzo trudny do "podniesienia"-znalezienia, co kłóci się z etyką. Rozwiązaniem mogłyby być pułapki żywołowne,.

Nasi ustawodawcy mają oryginalne podejście do ochrony gatunkowej. Ostatnio "zieloni" podsuwają im pomysł wpisania zająca na listę gatunków chronionych. Nie biorą jednak pod uwagę faktu, że to nie myśliwi winni są zapaści liczebnej zwierzyny drobnej. Im akurat zależy na tym, żeby były - i mieć na co polować. Gotowi są więc płacić za szkody przez nie wyrządzane rolnikom, ograniczać populację drapieżników (lisie skóry nie są ani modne, ani cenne), czy nawet kupować szaraki z hodowli - celem odbudowy populacji. Mają w tym swoje cele - które realizują. Chyba że.. ktoś zrobi z szaraka gatunek chroniony - wtedy zainteresowanie polujących tym zwierzakiem gwałtownie spadnie.

A leśnicy ? Bóbr to taki gatunek "nie na rękę" - ani rolnikom, ani leśnikom. Za jego obecnością przemawia właśnie retencja wody, nasz kraj ma z tym - wg wielu uczonych - problem.

Tylko czy bóbr jest tam, gdzie powinien ? 

niedziela, 2 września 2012

pogłoski o mojej śmierci były przesadzone/PR3

A dokładnie jak w temacie.
W ostatnim numerze "Polityki" (dobrze, nie ostatnim - choćbym chciał. Aktualnym numerze.) znajduje się artykuł na temat list przebojów "wszechczasów".. Patrzę sobie na to co PR3 postuluje na kanon polskiej muzyki rozrywkowej... i coraz więcej żalu mam do tej stacji. To, że pani Gacek nie poprawi wymowy (.... perrwersyjne rr, ale to skąd inąnd), "powtórka z rozrywki" to 3 momenty jakichś pomyj, a żeby posłuchać przyzwoitej piosenki z tekstem muszę po nocy na UKFie szukać rozgłośni lokalnych polskiego radia, już się nauczyłem... nie zrozumiem tylko nigdy ich poglądu, jakoby w RP rodzime evergreeny to tylko chlipanie, bicie w bęben i górne C. 
Czy ktoś kiedyś tańczył do utworów w pierwszej 10. utworów listy piosenek najlepszych wg PR3 ?
Zawsze muszą znaleźć jakąś smutną publicystykę w piosence, która często nie była zauważona czy przyjęta, i robić z tego rzecz kultową. Fuj. No teraz redaktorzy wyszukują opinie w muzycznej prasie zachodniej, i je powtarzają. Mam tylko nadzieję, że ci dyktatorzy znają się na tym.

Z ciekawostek. Trzeci tydzień nie piję. W pierwszym myślałem że oszaleję, za to z każdym dniem jest normalniej., choć straszniej.