poniedziałek, 20 grudnia 2010

czwarta nad ranem, noc z poniedziałku na wtorek.

Z obejrzanych teledysków lat 80. wyniosłem przekonanie, iż muzyk rockowy może ubierać się w sexszopie, ale nie na bazarze. Bazarowe ładne dziewczyny i chłopaki, grający niby-to-rockową muzykę na emtiwi czy VH1 psują mi święta. Tzw. muzykę indie skojarzyłem (pierwszy raz widząc to słówko) z jazgotem popularnej muzyki indyjskiej, a nie jakąkolwiek niezależnością. Od czego by tu.. chyba od jakichkolwiek walorów. Nawet sziksy na teledyskach jakieś plastikowe. Jak manekiny.. "Stanął panu kiedyś na widok manekina ? Nigdy."

Od kilku dni nie piję niczego, co by zawierało alkohol. Wcale nie jest fajniej.


dla osłody, kawałek z czasów gdy zespół nie musiał pozować na "niezależny", żeby się dobrze sprzedać:
pan Del Shannon - Runaway